wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 4

Muzyka cz.1
Muzyka cz.2
 Zaczerpnęła gwałtownie powietrza. Czuła się jakby zbyt długo przebywała pod wodą, czego dowodem był palący ból rozsadzający jej klatkę piersiową. Głębokie, powolne oddechy przynosiły ukojenie. Chropowaty dźwięk wdychanego powietrza, przyprawiał ją o ciarki a każdy najmniejszy ruch skutkował zawrotami głowy. 
Otworzyła oczy, które zaczęły intensywnie łzawić, porażone ostrymi promieniami słonecznymi, które jak na złość przez okno wpadały prosto na nią. Zasłoniła twarz sztywnymi dłońmi. Potrzebowała większej ilości powietrza, mimo to starała się brać uspakajające, małe oddechy, czując ogarniającą jej cało panikę. Wspomnienia ostatnich dni, w porażającym tempie powracały do jej, zmęczonego umysłu. Nim zdała sobie z tego sprawę, po jej policzku ściekały krystalicznie czyste łzy. Nawet nie zdała sobie sprawę z faktu, że jest obserwowana. Słysząc ciche kaszlnięcie, gwałtownie odwróciła się w stronę z której dochodziły dźwięki, jednocześnie przerażona przyległa plecami do zimnej ściany, która znajdowała się tuż za nią. Jej orzechowe tęczówki napotkały, błękitne niczym ocean oczy. Ze świstem wypuściła powietrze z ust, widząc znajomą twarz chłopca z pola treningowego. Panowała między nimi niezręczna cisza, ona nie chciała nic mówić, wolała wpatrywać się we wszystko chłodnym wzrokiem, on z kolei nie tylko nie wiedział co powiedzieć, lecz również co zrobić. Czy starcie jej łez będzie dobrym posunięciem? Czy może powinien zostawić ją samą sobie, czy z drugiej strony zająć czymś myśli dziewczyny. Nie chciał jej ranić jeszcze bardziej i przysparzać coraz to większej ilości problemów. Nerwowo przeczesał swoje ciemne włosy, uciekając przed jej zagubionym wzrokiem, szukając czegoś interesującego w jednej z beżowych ścian pokoju. Był słaby, mimo że chciałby zrobić tak wiele. W pewnym momencie cisza stała się na tyle uciążliwa i przytłaczająca, że bez problemu usłyszeli jak dębowe deski w innym pokoju, uginają się pod czyimś ciężarem. Oboje swoje tęczówki skierowali w stronę drzwi, u których w progu stanął wysoki mężczyzna o przenikającym, bursztynowym spojrzeniu, który ze stoickim spokojem ilustrował postać blondynki, po czym widocznie odetchnął z ulgą, a na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech. On również stresował się jej stanem zarówno psychicznym jak i fizycznym, mimo że starał się by nie było tego po nim widać, jednak doszedł do wniosku, że takie zachowanie jest u nich cechą rodzinną, gdy kątem oka dostrzegł jak jego młodszy brat, bawi się dłońmi. Westchnął głośno po czym podszedł do łóżka, by następnie przykucnąć przy nim.
-Nie musisz się mnie obawiać.- powiedział na wstępie, spokojnie i powoli, widząc w oczach dziewczyny niepewność, pomieszaną z odrobiną strachu. Przeszły go ciarki, gdy zauważył jak wiele cierpienia skrywają orzechowe tęczówki Katsumi.- Jestem starszym bratem Kyosuke. Jesteś bezpieczna. - dodał, po czym złapał ją za lodowate dłonie, ta z kolei zaskoczona nagłym dotykiem, przyległa bardziej do ściany, by po chwili rozluźnić mięśnie i tym samym zaufać mężczyźnie, znajdującym się przed nim. Widziała jak ten czekał na odpowiedź, jednak ona nie chciała mówić. Mowa wiązała się z cierpieniem i bolesnymi słowami. Wiedziała, że jeśli się odezwie, oni będą chcieli znać jej stan psychiczny, musiałaby wrócić do bezlitosnych wspomnień ostatnich dni, które pozostawiały po sobie tylko gorycz. Najbezpieczniejszym wyjściem była ucieczka w ciszę. Przeczesała bezradnie włosy i by nie urazić swego rozmówcy, słabo kwinęła głową. Ten nie negował jej zachowania, była mu za to wdzięczna. Skrzywił się, gdy poczuł nieprzyjemne mrowienie w nogach, które było skutkiem zbyt długo utrzymywanej pozycji, a następnie wstał i przeciągnął się kilkakrotnie.
-Jestem Hibari.- przedstawił się a delikatny uśmiech zagościł na jego twarzy.- Przyrządź coś Katsumi, na pewno jest głodna. - zwrócił się do brata, który bez słowa wyszedł z pokoju, po chwili do ich uszu dobiegły postukiwania garnków oraz inne hałasy towarzyszące chrzątaniu się w kuchni. Zostali sami, a ona odnosiła wrażenie, że intensywny wzrok mężczyzny zaraz wypali w jej głowie dziurę, by rozładować emocje zmieniła pozycję na zdecydowanie luźniejszą, która pokazywała, że jest otwarta na wszelkie uwagi, z jego strony. Ten widząc to usiadł na skraju materaca, który pod jego ciężarem ugiął się delikatnie, po czym w geście bezradności schował na moment twarz w dłonie. Chciał zebrać myśli, niebieskooka zdawała sobie sprawę że temat, który zechce poruszyć, będzie trudny. Wzięła głęboki oddech, a on podniósł się i obdarzył ją pewnym siebie wzrokiem.
- Wiem, że to dla ciebie ciężkie ale musimy wyjaśnić pewne sprawy. Chodzi o twojego dziadka.- zaczął ostrożnie, jednak nie miał odwagi by spojrzeć w jej oczy. Wiedział, że jeśli to zrobi, coś w nim pęknie, a rozmowa się urwie. Nie mógł do tego dopuścić.- Jego ciało znajduje się w jednym z pobliskich szpitali. Jeśli zechcesz, pomożemy zorganizować ci pogrzeb.- wykrztusił z niemałym trudem i przeniósł wzrok na bladą, twarz dziewczyny, która nie wyrażała żadnych emocji. Rozejrzała się niepewnie po pokoju. Gdy w pewnym momencie dostrzegła na jednej z półek plik kartek, jednym szybkim ruchem zrzuciła ze swojego drobnego ciała, brązowy koc, którym do tej pory była okryta, po czym ostrożnie wstała, podtrzymując się jednego z mebli. Chłopak widząc jej zamiary gwałtownie wstał z łóżka by jej pomóc, jednak ta jednym spojrzeniem zgasiła jego zamiary, zmuszając go tym samym do przyjęcia poprzedniej pozycji. Chwiejnym krokiem, powoli podeszła do jednej z półek, by następnie sięgnąć po papier. Hibari rozumiejąc poczynania dziewczyny, palcem wskazał na szufladę, pod półkami. Gdy posiadała wszystkie potrzebne przedmioty, ponownie znalazła się na łóżku i owinęła się puszystym kocem. Nie zwlekając, drżącymi dłońmi napisała, "Chcę się pożegnać".
- Postaram się zaplanować wszystko jak najszybciej.- powiedział, a do ich nozdrzy dobiegły, przyjemne zapachy dochodzące z kuchni, dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo jej żołądek domaga się jedzenia. Nagle w jej umyśle zagościły, pytania, które drażniły jej sumienie. Nim zdążyła się dobrze zastanowić, na kartce papieru pojawiły się kolejne zdania. " Jak długo spałam, co się działo?". Mężczyzna widząc to uniósł pytająco brwi do góry, martwiło go milczenie dziewczyny, jednak postanowił pozwolić zostać jej w takim stanie przez kolejne parę dni, by oswoiła się ze stratą rodziny i powoli ją akceptowała. Zebrał na chwilę myśli, by wszystko wyjaśnić za jednym zamachem, a gdy był już gotowy z jego ust wydobyło się głębokie westchnienie.
- Kyosuke, opowiedział mi o tobie zaraz po waszym, wspólnym treningu. Okazało się że zostawiłaś u nas jedną z reklamówek. Moja rodzina znała się z twoją, w końcu to mała wioska, więc doskonale wiedziałem gdzie mieszkasz. Zaprowadziłem Kyosuke, jednak to co tam ujrzeliśmy, przeszło nasze najśmielsze wyobrażenia. Kazałem bratu zostać, a sam poszedłem was szukać. Znalazłem cię w ostatnim momencie, dach się walił, a ty byłaś nie przytomna. Wyniosłem was, ciebie przynieśliśmy tutaj. Odwiedził cię medyk, który stwierdził, że twojemu życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, potem spałaś przez kolejne dwa dni.- wyjaśnił uważnie obserwując jak w kącikach oczu Katsumi, zbierają się krystaliczne łzy, które nadały odcieniu jej tęczówek jeszcze bardziej intensywny odcień. Była wdzięczna za ich opiekę, mimo że do tej pory nie łączyły ich żadne głębsze relacje. Gdyby nie oni, już dawno była by martwa. Pociągnęła kilkakrotnie nosem, a ręką otarła mokre policzki, na których pojawiły się delikatnie rumieńce. Nabrała głęboki wdech do płuc, po czym na jej twarzy zagościł najserdeczniejszy uśmiech, na jaki było ją w tej chwili stać. Mężczyzna już miał otwierać usta, by coś powiedzieć, gdy nagle w pokoju pojawił się niebieskooki z drewnianą tacą w ręce, na której znajdowało się parujące jedzenie. Chwiejnie jedną nogą, przysunął mały stoliczek w stronę łóżka. Każdy z rozbawieniem przyglądał się poczynaniom Kyosuke było to miłe rozluźnienie sytuacji po poruszeniu, trudnego tematu sprzed chwili, następnie wyszedł, by przynieść porcję dla siebie i brata. Jedzenie wspólnego posiłku, przyprawiało ją o mdłości. Ceniła ich jako osoby, które w tak krótkim czasie stały się dla niej bliskie, jednak jeszcze parę dni temu codziennie jadała z osobami, które kochała ponad wszystko. Teraz to wszystko zniknęło. Jedzenie z trudem przechodziło jej przez gardło, jednak nie chcąc sprawić nikomu przykrości, starała się zjeść jak najwięcej. W końcu Kyosuke naprawdę się napracował. Podczas wspólnego obiadu dowiedziała się sporu rzeczy na temat rodzeństwa. Oboje należeli do wielodzietnej rodziny o głębokich tradycjach. Jedną z nich był zwyczaj wysyłania wszystkich dzieci do szkoły ninja, by te potem mogły oddawać swe życie, w walce za wioskę lub podczas misji, jednak codzienność shinobii pochłonęła, większość rodziny. Skutkiem tego był fakt, że ilość członków jego rodziny zmniejszyła się do Hibariego, Kyosuke i ich rodzicielki Reiko, która by samotnie utrzymać dwójkę dzieci, ciągle wyrusza na coraz to nowsze misje, odbywające się w innych krajach. Wychowaniem Kyosuke zajmuję się jego starszy brat, który z uporem szaleńca stara się mu wpoić zasady dobrego zachowania, szacunek do starszych, a przede wszystkim umiejętności, które nie pozwolą mu zginąć, gdy świat ninja weźmie go w swoje objęcia. W końcu nie będzie mógł wiecznie się nim opiekować. Kolejne dni niczym nie różniły się od poprzednich, nawet trochę przypominały jej te kiedy była z dziadkiem. W tym domu również miała obowiązki; przygotowywała posiłki, wykonywała pracę w ogrodzie oraz sprzątała. Typowe zadania kobiety, która porzuciła swoje ideały. Przestała wylewać słone, żałobne łzy oraz nadal nie odezwała się ani słowem. Rodzeństwo próbowało wszelkich sposobów, by wymusić z niej jaki kol wiek komentarz, od wywołania w niej radości, do wzburzenia gniewu, jednak wszelkie ich plany spaliły na panewce. Ostatecznie zaakceptowali tą kolej rzeczy, jednak nie porzucili cichej nadziei, że wraz ze zniknięciem żałoby, Katsumi ponownie przemówi. Wraz z nastaniem nowego dnia, blondynka niechętnie podniosła się z łóżka, wzdychając przy tym głośno, po czym leniwie, przetarła zaspane oczy. Rozejrzała się uważnie po pokoju, który wcześniej należał do zmarłej siostry, Hibariego i Kyosuke. Był skromnie urządzony, pomalowany na ciepłe kolory, jednak atmosfera panująca w tym pomieszczeniu przyprawiało ją o dreszcze. Nie czuła się tu dobrze, miała wrażenie, że panuje tu nienaturalny chłód, mimo obecnej pory roku. Niechętnie wygrzebała się spod ciepłej, kołdry o zielonym odcieniu, by następnie udać się w kierunku kuchni i nastawić mały czajnik, na kawę, która miała być ratunkiem dla jej zmęczonego ciała. Nigdy wcześniej nie piła kawy, uważała że jest na to za młoda, jednak gdyby nie kofeina zawarta w napoju, nieprzespane noce i nawiedzające ją koszmary nie pozwoliłyby jej normalnie funkcjonować podczas dnia. W wolnej chwili wykonała wszystkie poranne czynności, gdy nagle przez ciszę przebił się dźwięk gotującego się czajnika. Podbiegła do kuchni, by wyłączyć gaz, a do jej nozdrzy doleciał zapach, świeżo zaparzonej kawy. Zdążyła się już przyzwyczaić do tej woni i traktować ją, jak poranny rytuał, bez którego reszta dnia nie byłaby już taka sama. Zasiadła przy stole, trzymając w dłoni kubek w krowie łaty, który dawał przyjemne ciepło. Swój przygaszony wzrok skierowała w stronę okna, za którym panowała duszna i upalna pogoda, a gdy się wychyliła zauważyła, jak dzieci sąsiadów beztrosko bawią się woda, ze szlaufa ogrodowego. Westchnęła głośno. Takiej pogody nie znosiła najbardziej, upał odbierał jej całą energię, przez co zebranie się do jakiej kol wiek czynności przychodziło jej z niemałym trudem. Nagle usłyszała czyjeś gwałtowne kroki na korytarzu. Ze strachu, który od niedawna był jej nierozłącznym kompanem, wstrzymała oddech. Szybko kątem oka spojrzała na kuchenny zegarek, który wskazywał, że Kyosuke jest jeszcze w Akademii. Zacisnęła mocno pięści i wyczekiwała, aż nieznajomy przekroczy próg. Przeklnęła samą siebie, gdy w jej sercu zrodziła się cicha nadzieja, że w kuchni pojawi się chłopiec z blond czupryną i przerażająco wesołym uśmiechem na twarzy, by za chwilę z głośnym jękiem, zacząć narzekać na panujący skwar na dworze, który nie pozwalał mu pracować. Przegryzła mocniej wargę, która zdążyła lekko zsinieć. Z potoku myśli wyrwało ją dopiero ciepło czyjeś dłoni. Zaskoczona nagłą bliskością upuściła kubek, który z hukiem roztrzaskał się o panele, które zabarwiły się jego zawartością. Syknęła głośno niezadowolona, by następnie przykucnąć i zebrać kawałki naczynia. Uniosła niepewnie tęczówki, nie będąc pewna kogo ujrzy. Po jej sercu rozlało się przyjemne uczucie, gdy na swojej drodze napotkała, znajome bursztynowe tęczówki.
-Ostrożnie, nie chciałbym żeby stała ci się krzywda.- powiedział zabierając, od dziewczyny kawałki szkła, na co ta kiwnęła głową i rozejrzała się wokół siebie, w poszukiwaniu materiału, którym będzie mogła wytrzeć kawę. Wstała gdy na jednym z blatów zauważyła małą, beżową ściereczkę, która w kontakcie z napojem stała się całkiem czarna. Gdy uporali się z panującym bałaganem zasiedli ponownie przy stole. Na bladej twarzy Katsumi pojawił się zachęcający uśmiech, a w brązowych oczach pojawiły się radosne iskierki.
-Nie nie dostałem dzisiaj żadnej misji.- machnął ręką, robiąc przy tym zrezygnowaną minę, wraz z bratem, spędzali z osieroconą dziewczyną, praktycznie każdą wolną chwilę i mimo tego, że wybrała życie w ciszy, zdążyli poznać każdą z jej emocji które malowały się chociaż przez sekundę na jej na twarzy. Cieszył się że nastolatka tak bardzo interesuję się jego życiem.
-Słuchaj Katsumi…- zaczął niepewnie odwracając wzrok w stronę okna. Zmarszczył brwi, gdy zauważył jak na dotychczas bezchmurnym niebie, pojawiają się ciemne obłoki. Zupełnie jakby pogoda, przewidziała co mężczyzna pragnie przekazać brązowookiej.- Obiecałem ci, że postaram się jak najszybciej zorganizować pogrzeb twojego dziadka, dzisiaj przed zachodem słońca, odbędzie się uroczystość- wydusił z siebie z trudem, a pod koniec wypowiedzi przeniósł wzrok na jej twarz. Nie spodziewał się tego co zobaczył. Była gotowa pożegnać się ze swoją rodziną. Uśmiechnął się ciepło, po czym chwycił ją za dłonie.
-Jesteś naprawdę dzielna, ale nie musisz bać się swoich emocji.- powiedział łagodnym głosem, ta z kolei słysząc jego słowa, rozszerzyła oczy z zaskoczenia, jednak uśmiechnęła się delikatnie, mimo że poruszyły ją słowa Hibariego. Chcąc uniknąć bolesnych tematów, których skutkiem mógłby być zepsuty humor, postanowili wspólnie przyrządzić obiad. Nim się obejrzeli do domu wkroczył, uśmiechnięty od ucha do ucha, Kyosuke, który od progu zaczął opowiadać jak to jeden z kolegów, chcąc się podpisać atakiem taijutsu, spadł ze schodów lądując twarzą w pokaźnej wielkości, piersi koleżanki. Nawet podczas wspólnego posiłku, chłopiec wyciągał z rękawa coraz to zabawniejsze historie, nie pozwalając tym samym reszcie domowników, zjeść bez wybuchu salwą śmiechu, blondynka jednak nie mogła wyrzucić z głowy faktu, że coraz bardziej zbliżała się godzina pogrzebu, z niepokojem spoglądała w stronę zegarka znajdującego się na kuchence, mając cichą nadzieję, że czas się zatrzyma, a chwila pożegnania nigdy nie nadejdzie. Jedzenie coraz ciężej przychodziło jej przez gardło, a umysł zalała fala wspomnień, która nie pozwalała jej cieszyć się wspólnymi chwilami z przyjaciółmi. Rodzeństwo spojrzał ona siebie niepewnie, widząc, że z talerza dziewczyny nic nie ubyło, a ona sama bawiła się łyżką.
-Katsumi, jesteśmy przy tobie. To co się stało jest przeszłością, bolesną ale mimo wszystko przeszłością, z którą my pomożemy ci się uporać.- powiedział entuzjastycznym głosem czarnowłosy. W jego głosie wyczuła jeszcze nutę pewności siebie i tonu, który nie przyjmuje żadnego słowa odmowy.
-Pozwól nam zdjąć z twoich bark ten ciężar.- dodał jego starszy brat po czym wyciągnął rękę w jej stronę, by następnie pomierzwił jej blond włosy. Wpatrywała się w nich, a łyżka, która do tej pory znajdowała się w jej dłoni, wpadła do miski z zupą. Ukryła na chwilę twarz w dłoniach, a następnie, gdy zebrała myśli spojrzała na nich zaszklonym wzrokiem i poruszyła ustami formułując, proste „Dziękuję”. Myjąc naczynia wiąż przysłuchiwała się rozmowie braci. Hibari, udzielał młodszemu porad, względem ninjutsu. Ścisnęła mocniej dłoń na talerzu przypominając sobie jak sama chciała rozpocząć trening, oraz jakie były tego konsekwencje. Wzięła głęboki wdech,  powtarzając sobie jak mantrę słowa rodzeństwa, pozbywając się przy tym przykrych wspomnień. Słysząc hałas za oknem, spojrzała w tamtą stronę, a jej orzechowy oczy ujrzały ja szare, ponure niebo przecina błyskawica, chwilę potem na ziemię spadł rzęsisty deszcz, mimo tego oni rozpoczęli przygotowania. Ubrała na siebie czarną, luźną sukienkę, a włosy, które do tej pory były spięte w wysoki, niechlujny koński ogon -rozpuściła. Z westchnieniem przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Dopiero teraz dostrzegła ile energii odebrała jej rodzinna tragedia. Pod oczami malowały się fioletowe cienie, a jej skóra straciła blask, wszystkie niedoskonałości kosmetykami Reiko, które znajdowały się w jednej z szafek. Teraz mogła stwierdzić, że wyglądała w miarę przyzwoicie. Niechętnie wyszła z łazienki, a swe kolejne kroki skierowała na ganek, gdzie znajdowało się już rodzeństwo. Leniwie nałożyła na swoje nogi czarne, czółenka na niskim obcasie, po czym wypięła dumnie pierś i spojrzała przed siebie pewnym krokiem, a w dłoni mocniej ścisnęła uchwyt parasolki. Podczas drogi na cmentarz, który był oddalony od jej nowego miejsca zamieszkania o kwadrans, szli w ciszy. Każde z ich serc miało na sobie rany. Jedne były większe, drugie mniejsze. Każde z nich przez dłuższy czas ukrywało w sobie smutek, ból czy cierpienie. Obecna chwila pozwoliła im oddać się tym emocjom, by przeanalizować popełnione błędy i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Widząc przed sobą cmentarz, ścisnęła mocniej, kwiat białej Lilii, który dostała wcześniej od Hibariego. Miała ochotę uciec stąd jak najdalej, mimo że obiecała sobie, że będzie przeć na przód, zostawiając przeszłość za sobą. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić gdy zgromadzone emocje niczym, cichy zabójca pozbawiają cię życia już od pewnego czasu. Jej nogi zaczęły drżeć, a wcześniej zjedzony posiłek podszedł do gardła, gdy zauważyła na jednym z nagrobków imię swojego ukochanego dziadka. Nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu, mimo że czuła na sobie wzrok Kyosuke oraz Hibariego. Nagle na ziemi znalazła się granatowa parasolka dziewczyny, a jej łzy zlały się z kroplami deszczu. Upadła na kolana, ukrywając twarz w dłoniach. W jednym momencie głuchą ciszę przeszył ochrypiały krzyk zmieszany ze szlochem.
-Oddajcie mi go!- wrzasnęła z trudem, łamiącym się głosem.- Oddaj mi moją rodzinę.- wrzeszczała dalej, wbijając w bladą twarz paznokcie, po których zostawały czerwone ślady. Niepewnie podeszła na czworaka w stronę płyty, zupełnie tak jakby chciała się upewnić się ,czy to co widzi jest prawdą, czy może kolejnym koszmarem.
-Błagam nie zostawiaj mnie samej! Nie poradzę sobie. Wróć do mnie, nie chce być sama. Tak bardzo się boję. Nie chcę przyszłości bez ciebie, bez mamy, bez taty. Wróćcie albo zabierzcie mnie do siebie!- zwodziła coraz głośniej i głośniej, zgniatając ze złości oraz bezsilności kwiat, łamiąc przy tym serca swoim nowym przyjaciołom. Gdy w końcu przestała płakać, a jej ciało przestało drżeć, silne ręce Hibariego, podciągnęły ją do góry. Oboje pocieszająco złapali ją za dłoń, mocno ją ściskając.
-Hibari, naucz mnie wszystkiego czego potrafisz. Pokaż mi jak przetrwać w tym bezdusznym świecie.- powiedziała beznamiętnie na co ten uśmiechnął się kpiąco.
-Kyosuke, naucz mnie jak być przebiegłym i bezlitosnym.- dodała zwracając się do młodszego z braci, który słysząc jej prośbę, spojrzał na nią zaskoczony, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Jak sobie życzysz, księżniczko.-odpowiedział żartobliwie i ukłonił się by pocałować ją w dłoń.
-Zawsze do usług.- powiedział po chwili Hibari idąc w ślady brata, by po chwili złożyć na dłoni Katsumi pocałunek.- Wiedz, że jestem wymagającym nauczycielem. – dodał z niewinnym uśmiechem, prostując się w między czasie. Westchnęła słysząc jego słowa, nie wiedząc czego ma się spodziewać. Spojrzała na siebie, krzywiąc się lekko po czym strzepała z siebie kawałki trawy i błota, a następnie podeszła po parasolkę. Złożyła ją i podbiegła do przyjaciół, który zdążyli powoli ruszyć w stronę domu. Szli w deszczu, mając nadzieję, że ten oczyści ich ze wszystkich złych myśli i zamiarów, które kłębiły się w ich umysłach.



W końcu udało mi się napisać kolejny rozdział, a musicie uwierzyć, że przyszło mi to z nie małym trudem, ponieważ w pewnym momencie zaczęłam myśleć czy nie porzucić blogów, lub nawet ich nie usunąć. Nic takiego się na szczęście nie stało, tak sądzę. Szczerze powiedziawszy to nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział w którym pojawi się już Akatsuki, przynajmniej tak mam w planie ^^, bo zakochałam się w jednym anime a mianowicie Magi (!) - gorąco polecam, max dupery. Cassim, Alibaba i Judal tak bardzo - moje nowe love. I to właśnie o tych dwóch pierwszych panach zaczęłam coś skrobać w wordzie. Muszę dać upust mojej wyobraźni ale mam wrażenie, że jeszcze w tym miesiącu coś dodam na blogi. Standardowo przepraszam, za wszystkie niezgodności w tekście. 

+ Może ktoś zauważył, że zakładka z bohaterami jest pusta, ale jeszcze dziś zostanie napisana od nowa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz